Zrobiłam je już wcześniej, teraz wiśni już prawie nie ma, ale nie zdążyłam wrzucić. Przepis naprawdę prosty, dlatego się skusiłam. Dla spróbowania zrobiłam tylko z pół kilograma owoców, wyszedł mi słoiczek 0,5 l. Moje konfitury jakoś nie chciały zgęstnieć podczas gotowania. Chyba za długo je gotowałam, bo niestety nie mają ładnego koloru :) Zastygły dopiero w słoiczku, nawet aż za bardzo;) Dla mnie okazały się jednak za słodkie, więc ostatecznie dodałam trochę świeżego imbiru i soku z cytryny, w tym wariancie są już lepsze:)
Składniki:
Wykonanie:
Świeże wiśnie myjemy i po usunięciu pestek zasypujemy połową cukru. Mieszamy i odstawiamy na 2-3 godziny, aż puszczą sok. Mieszając, zagotowujemy je na małym ogniu, odstawiamy. Następnego dnia dodajemy resztę cukru, znów zagotowujemy, odstawiamy i usuwamy szumowinę. Trzeciego dnia konfitury dogotowujemy (powinny być dość gęste – u mnie gęstniały tylko po ostudzeniu, w trakcie nie :)), co jakiś czas mieszając. Gorące przekładamy do wyparzonych słoików, od razu zamykamy. Smacznego :)