To dopiero coś pysznego:) Uwielbiam czekoladę, rodzynki w czekoladzie, śliwki w czekoladzie, ale pomarańczy w czekoladzie jeszcze nie próbowałam :) A więc, jak tylko natknęłam się na taką propozycję wiedziałam, że spróbuję tego przysmaku koniecznie:) Coś pysznego, chrupiąca czekolada, a w środku soczysty owoc, pychota:)
Składniki:
- 2 pomarańcze
- 1 tabliczka czekolady (ja zrobiłam część pomarańczy w mlecznej, a część w gorzkiej, można też połączyć obie czekolady, lub wybrać swoją ulubioną)
- kilka kropli aromatu waniliowego (użyłam pomarańczowego)
- wiórki kokosowe do posypania czekoladek (ja posypałam orzeszkami)
Wykonanie:
Przygotowujemy sobie duży, płaski talerz albo nawet dwa i wykładamy go/je folią aluminiową lub spożywczą.
Umyte i sparzone pomarańcze kroimy w grubsze plastry, wykrawamy ze skórki. Uzyskane plastry pomarańczy kroimy na mniejsze kawałki – wielkość zależy od naszego uznania, mogą to być ćwiartki, ósemki, półksiężyce. Ja pokroiłam w ćwiartki. Jeśli są pestki, to oczywiście pozbywamy się ich, podobnie, jeśli chodzi o białą skórkę.
Kawałki pomarańczy układamy na ręczniku papierowym i przykładając ręcznik z każdej strony, delikatnie odsączamy z nadmiaru soku na powierzchni krojenia (czekolada lepiej przylegnie do owoców jak będą suche).
Czekoladę rozpuszczamy w kąpieli wodnej. Jak już się rozpuści dodajemy aromat, mieszamy i szybko, póki czekolada jest ciepła i płynna, zanurzamy w niej kawałki pomarańczy. Owoce starannie obtaczamy w czekoladzie (technikę można stworzyć własną). Ja próbowałam kilka sposobów, ale chyba najlepiej jednak obtaczać za pomocą dwóch widelców, a następnie kładziemy nasze pomarańcze na przygotowane wcześniej talerze wyłożone folią.
Możemy je przyprószyć wiórkami kokosowymi lub inną posypką lub po prostu zostawić samą czekoladę. W takiej postaci zostawiamy do zastygnięcia, najlepiej w lodówce:) Oczywiście przykrywamy je pokrywką lub innym naczyniem, tak by nie dotykało naszych pomarańczy, gdyż czekolada lubi wchłaniać lodówkowe zapachy, a tego byśmy nie chcieli;) Podajemy schłodzone, kiedy czekolada jest już całkiem zastygnięta i stężona.
Niesamowity efekt: chrupiąca czekolada, a w środku soczyste nadzienie;) I mimo, że preferuję mleczną czekoladę, to smakowały mi bardziej te w gorzkiej skorupce;) Polecam:)
Smacznego:)