Pewnie większość z Was kojarzy takie ciasteczka na sklepowych półkach :) Mam w domu wielbiciela tych ciasteczek :) Ja mimo, że lubię korzenne smaki, to te sklepowe mi nie bardzo smakują, można na nich zęby złamać ;) A te są boskie, kruche, rozpływają się w ustach no i ten korzenny smak. Wyborne i tak wciągające, że nie sposób się im oprzeć :)
Składniki:
(na 3 blachy ciasteczek)
- 2 szklanki mąki
- ¾ szklanki cukru pudru
- 200 g zimnego masła
- 2 duże żółtka
- 2 łyżki przyprawy do piernika
Wykonanie:
Mąkę mieszamy z przyprawą do piernika i cukrem pudrem, siekamy z masłem. Dodajemy żółtka, zagniatamy kruche ciasto (w miarę potrzeby dodajemy odrobinę zimnej wody, żeby rozluźnić ciasto). Formujemy kulę, zawijamy w folię i wstawiamy do lodówki na 1 h. Po tym czasie ciasto wyjmujemy, rozwałkowujemy na grubość około mm i wycinamy dowolne kształty. Ciasto jest dosyć delikatne, ale nie miałam problemów z wycinaniem. Ciasteczka układamy na blaszce wyłożonej papierem do pieczenia. Nie trzeba zachowywać odstępów, ciasteczka nie rosną.
Pieczemy w temperaturze 180°C - najlepiej z termoobiegiem, wtedy można upiec trzy blachy na raz - przez ok 10-12 minut (bez termoobiegu piec w temperaturze 200°C. Wyjmujemy z piekarnika zostawiamy na blaszce na 2-3 minuty, następnie przekładamy na kratkę. Smacznego :)