Znów pierniczki dla niecierpliwych i spóźnialskich :) Od razu gotowe do jedzenia. Ja chyba przesadziłam z ilością bakalii, bo ciężko mi się ciasto lepiło, nie wykorzystałam całej mąki. Ciasto ciężko mi się wałkowało, więc ostatecznie lepiłam kulki i układałam na płatkach :)
Składniki:
- 1 kg mąki (dałam ok 600g)
- 1/2 kg cukru (dałam ok 100g)
- 75 g kakao
- 3 żółtka
- 1 łyżka stołowa sody oczyszczonej
- 1 kostka masła
- bakalie (rodzynki; orzechy; migdały; skórka pomarańczowa - ilość: wg uznania – z umiarem :))
- przyprawa do piernika – 1 opakowanie
- 150 g miodu
- 200 g śmietany kwaśnej
Glazura:
- 1 szklanka cukru pudru
- woda
Wykonanie:
Masło roztapiamy z cukrem i studzimy. Następnie dodajemy mąkę, kakao, żółtka, miód, sodę, pokrojone bakalie i przyprawę do piernika, dokładnie mieszamy i ugniatamy dodając śmietany do momentu uzyskania jednolitej, twardszej masy. Ja stopniowo dodawałam mąki i ostatecznie nie wykorzystałam całej. Chyba dałam za dużo bakalii, bo nie chciało mi się połączyć w kulę :) Rozwałkowujemy i wykrawamy formy (grubość ok. 6 mm). Ja jedną partię wałkowałam, ale z uwagi na dużą ilość bakalii nie wałkowało się dobrze. Później zdecydowałam się na lepienie kulek i układałam je na płatkach. Pieczemy w temperaturze 180 st. C przez około 10-12 min. Ja udekorowałam dodatkowo lukrem.
Glazura: Cukier puder ucieramy z przegotowaną wodą na płynny i jednolity lukier. Upieczone i wystudzone pierniczki smarujemy bardzo płynnym lukrem, lukier ma spłynąć i tylko zostawić na piernikach cieniutką „skórkę”.
Pierniki te nie są twarde, nadają się do jedzenia od razu po upieczeniu. Smacznego :)